Najpierw do pracy i z powrotem. Ot, 2,62 km.
Później do Warszawy na Czerniakowską, by się zapytać (pisemnie), czy jestem winna, czy niewinna. Jestem niewinna :)
Namówiłam Męża, żeby jechał do pracy inną drogą - dzięki temu jechaliśmy wzdłuż Wisły razem.
Po powrocie do domu podjechałam jeszcze kawałeczek na Mszę św. z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. A wracałam większość drogi pieszo - zdjęłam więc licznik. założyłam go z powrotem na ostatnie - przejechane - ok. 300 metrów.

Dom - SGSP - dom - LO w Legionowie (tu będę pracować od jutra) - dom

Lekko się dziś jechało - jakby ciągle z wiatrem :) i bez przyczepki ;)

Z Legionowa do Zabrańca przez Nadmę i Wołomin, z powrotem tą samą drogą :)

Z Legionowa do Zabrańca przez Kąty Węgierskie, Kobyłkę i Wołomin (nie jak zwykle: przez Warszawę, tam SKM do Sulejówka), z powrotem tak samo. Cieszę się ze spowiedzi :)

FIO

W nocy uzupełniałam wniosek do FIO - wersja druga poprawiona. Miał być na dziś. Padałam już na nos, więc przespałam się 2 godziny. Rano planowałam dokończyć i prężnie pojechać po brakujące dokumenty i podpisy. A tu... komputer mi oznajmił, że znalazł coś brzydkiego i że rozprawi się z tym, jeśli uruchomię go ponownie. I walczył godzinę (tzn.: skanował, czy skasowany pasożyt nie zostawił gdzieś po sobie jajeczek).

I jeszcze 5 godzin poprawiałam ten wniosek - zmiana kosztorysu, a do tego tabelki mi się rozjeżdżały. W końcu. Mogę jechać. Czułam się jak worek na rowerze (mimo to zauważyłam, że jest piękna pogoda i pozachwycałam się koronami drzew na tle błękitnego nieba :)), ale jechałam. I dojechałam:

etap 1. Legionowo - Kobyłka

Okazało się niestety, że jeszcze trzeba coś pozmieniać we wniosku, a omówienie tego i wykonanie pochłonęło kolejne 5 godzin. Nie było już mowy, żebym złożyła wniosek osobiście, ale o ważności wniosku mogła zdecydować również data stempla pocztowego. Więc nastał:

etap 2. Kobyłka - Warszawa (Poczta Główna)

Gdy wydrukowałam swój numerek, przeczytałam, że tam, gdzie ja, czekają przede mną 142 osoby. Więc czekałam, a rower ze mną. Rozglądając się po poczcie, zobaczyłam, że dużo osób też czeka z wnioskiem FIO. Oooo. Jakiś FIOletowy ten dzień. Wyszłam z tej poczty o godzinie, o której pewnie wyszłabym z OBOPu, w którym miałam dziś być. Ale wniosek złożony, data stempla sprawdzona, potwierdzenie nadania wzięte :) uff.

etap 3. Warszawa - Legionowo

Oj, bardzo chcę spać... A jutro niestety zaczynam pracę o 8 w Warszawie... :(

Legionowo - Warszawa Wschodnia (od Ekspresowej do Żerania pomoc autobusu), po dworcu kilka rundek pieszo z toczonym rowerem (trwało poszukiwanie rękawiczek dla Męża), z Dworca Wschodniego SKM do Sulejówka Miłosnej, skąd rowerami do Zabrańca. Z powrotem droga wyglądała bardzo podobnie, tylko nie uczestniczył w niej autobus.

Legionowo - Warszawa, Konwaliowa (autobus, metro) Świętokrzyska - Bartoszewicza [ODDAŁAM PROMOTOROWI POPRAWIONĄ PRACĘ MGR!!!] - Legionowo :)
Czyli rano przejechane 36,57 km w 1h 48min.

Wieczorem: dom - kościół MB Fatimskiej - dom, czyli 7,84 km w 25 minut. A Mężowi wyszło 8,05 km...

Z Legionowa do Warszawy, na przystanek Ekspresowa. (101). Z przystanku Pl. Hallera na stację Warszawa Stadion. (SKM). Ze stacji Sulejówek Miłosna do Zabrańca. Tam spowiedź i sympatyczna rozmowa z księdzem Andrzejem :). Z Zabrańca do stacji Sulejówek Miłosna. (SKM). Ze stacji Warszawa Wschodnia do Legionowa na Mszę. Po Mszy ostatnie 0,5 km rowerek był toczony do domu, bo rowerek Męża doznał kontuzji dętki ;P

badania mgr

badania mgr + dziekan