Informacje

avatar

sroczka
z miasta Legionowo
18752.54 km wszystkie kilometry
88.10 km (0.47%) w terenie
40d 12h 39m czas na rowerze
19.28 km/h avg
47200 m suma w górę

Kategorie

:):).118   do pracy.303   Extrawheel.0   Masa Krytyczna.22   uczelnia.32   W Doniosłej Sprawie.71   wyprawa.20   z kimś jeszcze.60   z Ukochanym.239  

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sroczka.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2008

Dystans całkowity:1456.10 km (w terenie 22.00 km; 1.51%)
Czas w ruchu:72:11
Średnia prędkość:20.17 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:53.93 km i 2h 40m
Więcej statystyk

Po Sandomierzu.
Obrzeżami

Czwartek, 31 lipca 2008 | dodano:20.08.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
20.58 km
0.00 km teren
01:15 h
16.46 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Po Sandomierzu.
Obrzeżami Centrum: od sklepu do sklepu, przez giełdę rolniczą (tam kupiliśmy jabłka i zjedliśmy obiad; nie ma tam żadnego porządku ruchu: mimo strzałek na jezdni każdy się pcha, gdzie akurat zobaczy trochę miejsca - przeciskaliśmy się tak i my), po domkach rodziny.
Jedna ciocia obdarowała nas mnóstwem ubrań rowerowych, które uzyskała dzięki znajomościom w ciucheksie, a które zajmowały już za dużo miejsca w jej szafie :)
Ciocia, u której nocowaliśmy, nakarmiła nas drugim obiadem :)

Po Sandomierzu - z podjazdem

Środa, 30 lipca 2008 | dodano:20.08.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
9.06 km
0.00 km teren
00:28 h
19.41 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Po Sandomierzu - z podjazdem i zjazdem po kocich łbach na Starówkę. Bez przyczepek.

Głusko - Annopol - Pniów

Wtorek, 29 lipca 2008 | dodano:20.08.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria wyprawa, z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
97.93 km
0.00 km teren
05:10 h
18.95 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Głusko - Annopol - Pniów - Czekaj - Radomyśl - Wrzawy - Gorzyce - Sandomierz - Andruszkowice

Oficjalna pobudka była o 7:30, ale ja zobaczyłam zegarek już o 6:52, bo okazało się, że nasz namiot zamienił się w piekarnik. Mimo to nie ruszyliśmy rano, tylko przed południem. Dokładnie: 40 minut przed południem ;P
Wcześniej jedliśmy i rozmawialiśmy z rodziną, która nas gościła.

Droga rozpoczęła się od górek i dołków, które pokonywałam z prędkością od 9 do 39,2 km/h.
W Opolu Lubelskim kupiliśmy zieloną miskę, która przejęła funkcję po czerwonej.

Planowaliśmy jechać przez Annopol wschodnią stroną Sanu i przpłynąć promem z Pniowa do Zawichostu. Okazało się, że z powodu wysokiego poziomu rzeki prom jest nieczynny. Mieliśmy wybór: zawracać do Annopolu i jechać przez most albo jechać dalej tą samą drogą i gdzieś się przeprawić przez San. Stwierdziliśmy, że nie chcemy wracać i że nawet krócej będzie, jeśli przejedziemy przez Wrzawy na Gorzyce. Przeoczyliśmy tylko jeden szczegół: do Wrzaw można się przedostać za pomocą... promu. Dojechaliśmy do miejscowości, która na mapie poprzedzała Wrzawy, i zobaczyliśmy tabliczkę z informacją: "Prom nieczynny. Przewóz łódką". To nie tak źle :) Uznaliśmy za stosowne sprawdzić, jakiej wielkości jest łódka. Jeżeli by pomieściła 2 osoby i 1 rower bez przyczepki albo samą przyczepkę, to już by wystarczyło. Dojechaliśmy do miejscowości Czekaj, gdzie miał (nie) kursować prom. Zobaczyliśmy stojący prom (promik) oraz łódkę, w której rozmawiało troje nastolatków. Łódka była na tyle duża, że przewiozłaby wszystkich czworo rowerzystów wraz z bagażami (spotkaliśmy po drodze turystów z Lublina, okazało się, że zamierzają odwiedzić część punktów z naszej wyprawy, tylko w trochę innej kolejności). Dowiedzieliśmy się, że łódka nie kursuje, bo woda opadła, nie kursowała z resztą do Wrzaw, tylko na drugą stronę miejscowości Czekaj...
Pojechaliśmy więc drogą wzdłuż wału aż do Radomyśla. Po drodze skąpaliśmy rowery prawie po ośki. W Radomyślu przejechaliśmy przez most i w Skowierzynie spytaliśmy o dalszą drogę. Dogonił nas anglojęzyczny rowerzysta, z którym się mijaliśmy dziś kilka razy na trasie. Odkryliśmy, że też jedzie do Sandomierza, liczyliśmy na to, że trochę nam potowarzyszy, ale ruszył dalej, póki jeszcze słuchaliśmy wyjaśnień niezupełnie trzeźwego pana, którędy najlepiej jechać (pokazał ręką ruch, przypominający slalom narciarski). Pojechaliśmy na Gorzyce przez Wrzawy, żeby ominąć czarny punkt, widniejący na krótszej trasie. Dotarliśmy do Sandomierza, skąd już szybko do mojej rodziny w Andruszkowicach. Bardzo miłe powitanie :)

Sobienie-Jeziory - Dęblin - Puławy

Poniedziałek, 28 lipca 2008 | dodano:20.08.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria wyprawa, z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
114.61 km
0.00 km teren
05:45 h
19.93 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Sobienie-Jeziory - Dęblin - Puławy - Kazimierz Dolny - Głusko

Obudziliśmy się o 7:30, ale wyruszyliśmy dopiero o 10:37. Przynajmniej przed południem ;)

Na jednym z postojów w bardzo głupi sposób zepsułam kask: powiesiłam go na kierownicy od zawietrznej - rower, wydłużony o przyczepkę i ustawiony prostopadle do wiatru, przewrócił się, a kierownica przygwoździła kask...
A w Lidlu w Dęblinie nie było plastikowych misek. :(

Wydłużyliśmy sobie trochę trasę, żeby przejechać przez Kazimierz Dolny. Wzdłuż Wisły roztaczały się piękne pejzaże. Wyjeżdżając z niego pokonaliśmy cztery trudne podjazdy. Moja prędkość spadała do 8 km/h, Mąż czekał na mnie na górze. Już wiemy, dlaczego Kazimierz nazywa się Dolny ;)

Dzisiejsze motto: "Nie hamuję, ale jadę"

Nocleg w Głusku pod Opolem Lubelskim, u bardzo sympatycznej rodziny.

Legionowo - Warszawa (Wybrzeże

Niedziela, 27 lipca 2008 | dodano:20.08.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria wyprawa, z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
63.73 km
0.00 km teren
03:28 h
18.38 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Legionowo - Warszawa (Wybrzeże Szczecińskie i Wał Miedzeszyński) - Sobienie-Jeziory

Dziś powolutku. Rozgrzewaliśmy się i przyzwyczajaliśmy się na nowo do wypchanych po brzegi ExtraWheeli.

W planie mieliśmy, by pójść na Mszę o 7:30 i zaraz potem ruszyć - i przejechać ponad 100 km. Planu nie zrealizowaliśmy ;) Pakowaliśmy się aż do 4 rano, wobec czego na Mszę poszliśmy na 11:30 i nie ruszyliśmy zaraz po niej, lecz o 15:30. Jechaliśmy w skwarze (ponad 30 stopni Celsjusza), a żeby rozbić namiot i ogarnąć się przed zmrokiem, przejechaliśmy mniej niż 65 km. Mąż teoretycznie przejechał o ok. 400 metrów więcej niż ja ;)

Rozpakowując bagaże, zobaczyłam, że miska, którą wzięliśmy w celach higienicznych, zmieniła kształt. Powiedziałam więc szybko Mężowi: "Zobacz, wygięła się. Zaraz ją wyprostuję" i trochę ją ścisnęłam. A ona... pękła!

Po Legionowie, załatwić

Sobota, 26 lipca 2008 | dodano:26.07.2008 | linkuj | komentarze(0)
  d a n e  w y j a z d u
12.50 km
0.00 km teren
00:47 h
15.96 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Po Legionowie, załatwić kilka spraw przed wyprawą (już jutro ruszamy! :D) - najpierw na moim rowerze, a gdy okazało się, że nie mam wcale powietrza w przednim kole, to na rowerze brata.

Poza tym chrzest Tereski, a po nim grill u jej rodziców :)

Najpierw do Warszawy, załatwić

Piątek, 25 lipca 2008 | dodano:26.07.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Masa Krytyczna, z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
95.95 km
0.00 km teren
06:12 h
15.48 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Najpierw do Warszawy, załatwić kilka spraw (odebrać zamówione podręczniki brata i zawieźć do mieszkania mamy, złożyć do Urzędu Miasta trzy pisma rowerowe, do bankomatu, do 2 serwisów foto - odebrać z diagnozy i dać do punktu realizującego naprawy gwarancyjne, zakupić nowe oponki oraz baterie do lampek). Zjeździłam 40 km z kiepską średnią - trochę ponad 19 km/h, jakoś ciężko mi się dzisiaj jechało z wirującym wiatrem...

Potem Warszawska Masa Krytyczna. Tym razem na Ursus (ok,. 34 km). Na początku były chyba 1182 osoby, ale pewnie sporo z nich wypłoszył deszcz. Od połowy Masy lało przez pewien czas, za to potem tylko delikatnie padało, czemu towarzyszyła prześliczna tęcza :) Gdy już trochę zdążyliśmy obeschnąć, znowu deszcz zwiększył swą intensywność. W tunelach pływaliśmy.

Mąż zrelacjonował, że z Legionowa przyjechały 3 osoby, a z Białołęki - 11.

W drodze powrotnej mój kochany Mąż przeleciał przez kierownicę. Wyglądało to okropnie, jednak on mówi, że nic się nie stało... faktycznie, żyje :D

Z Legionowa do Zabrańca

Czwartek, 24 lipca 2008 | dodano:24.07.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria W Doniosłej Sprawie, z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
78.77 km
0.00 km teren
03:31 h
22.40 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Z Legionowa do Zabrańca przez Nadmę i Wołomin, z powrotem tą samą drogą :)

Praca i myk do serwisu

Środa, 23 lipca 2008 | dodano:23.07.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria do pracy, z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
71.86 km
0.00 km teren
03:17 h
21.89 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Praca i myk do serwisu foto. Okazało się, że niepotrzebnie. Dotąd 47,04 km i 2:10 h.

Wieczorem jeszcze mała, ale szybka przejażdżka z Mężem do Raffiego po koło do przyczepki - okazało się, że nie mamy zapasowej obręczy, a przyczepkową wzięliśmy do mojego przedniego koła (moje przednie koło stało się wcześniej kołem Męża ;P) - wyprawa tuż, tuż...
Te 12,33 km (wg mojego licznika) przejechaliśmy w 28 minut i 15 sekund, czyli ze średnią prędkością 26,22 :) Z wiatrem.

Z powrotem już bardziej standardowe tempo.

Do pracy (z rzeczami,

Wtorek, 22 lipca 2008 | dodano:22.07.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria do pracy
  d a n e  w y j a z d u
46.52 km
0.00 km teren
02:08 h
21.81 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Do pracy (z rzeczami, które brat zostawił, wyjeżdżając), a w drodze powrotnej odebrałam wynagrodzenie za inną pracę i zaczerpnęłam podstawowej informacji, jak starać się o następną pracę.