Informacje

avatar

sroczka
z miasta Legionowo
18752.54 km wszystkie kilometry
88.10 km (0.47%) w terenie
40d 12h 39m czas na rowerze
19.28 km/h avg
47200 m suma w górę

Kategorie

:):).118   do pracy.303   Extrawheel.0   Masa Krytyczna.22   uczelnia.32   W Doniosłej Sprawie.71   wyprawa.20   z kimś jeszcze.60   z Ukochanym.239  

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sroczka.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

z Ukochanym

Dystans całkowity:8317.16 km (w terenie 69.60 km; 0.84%)
Czas w ruchu:425:18
Średnia prędkość:19.56 km/h
Maksymalna prędkość:54.20 km/h
Suma podjazdów:47200 m
Liczba aktywności:238
Średnio na aktywność:34.95 km i 1h 47m
Więcej statystyk

Pierwsze 7 km - powoli, po Legionowie

Wtorek, 26 sierpnia 2008 | dodano:27.08.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria do pracy, z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
53.43 km
0.00 km teren
02:27 h
21.81 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Pierwsze 7 km - powoli, po Legionowie (dom, LO, koleżanka, dom, LO, dom).
Potem gazikiem do OBOPu - ze staniem na światłach wyszła godzina. Z powrotem już z moim ukochanym Mężem. Z postojem, bo byłam głodna ;P
Cały dzień bez przyczepki.

Najpierw sama: z Legionowa

Poniedziałek, 25 sierpnia 2008 | dodano:26.08.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria do pracy, z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
52.77 km
0.00 km teren
02:37 h
20.17 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Najpierw sama: z Legionowa na Ochotę i potem do Centrum. Z powrotem - z Mężem - wygłodniałym po pracy ;P

Po Mszy ruszyliśmy od razu

Niedziela, 24 sierpnia 2008 | dodano:25.08.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria z Ukochanym, z kimś jeszcze
  d a n e  w y j a z d u
58.32 km
0.00 km teren
02:51 h
20.46 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Po Mszy ruszyliśmy od razu do mojej mamy - na obiad urodzinowy mojego brata. Na Żeraniu spotkaliśmy Piotrka, który właśnie wracał z mazurskiej trasy. Podjechaliśmy z nim kawałek, rozdzieliliśmy się za Mostem Gdańskim i we dwoje dojechaliśmy w okolice Racławickiej.
Po spotkaniu z moją rodziną pojechaliśmy jeszcze do Teściowej, gdzie zjedliśmy obiad nr 2 (obiadokolację). Wracając do domu, zobaczyliśmy nieprzytomnego mężczyznę. Był tak pijany, że nie reagował na bodźce świetlne ani bólowe. Dobrze, że chociaż oddychał... Doczekaliśmy się w końcu na karetkę, załoga nie ruszyła z nim od razu, lecz na miejscu jeszcze jakiś czas go stabilizowała. A my ruszyliśmy do domu...

Po długiej przerwie

Sobota, 23 sierpnia 2008 | dodano:23.08.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria do pracy, z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
48.94 km
0.00 km teren
02:21 h
20.83 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Po długiej przerwie do OBOPu.
Z powrotem przez Most Poniatowskiego - ma świeżą nawierzchnię, ale trzęsie...
Po drodze do domu - zakupy.

Najpierw zakupy.

  d a n e  w y j a z d u
12.81 km
0.00 km teren
00:39 h
19.71 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Najpierw zakupy.

O 19 Msza w kościele MB Fatimskiej w Legionowie - dziś świętujemy rocznicę ślubu :)

Plan był taki: wrócić do

Niedziela, 17 sierpnia 2008 | dodano:20.08.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria wyprawa, z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
44.50 km
0.00 km teren
02:48 h
15.89 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Plan był taki: wrócić do Legionowa podobną trasą i odwiedzić po drodze naszych wspaniałych gospodarzy. Wyszło jednak inaczej, ponieważ pochorowałam się (znowu :( ) i dopiero co skończyłam brać antybiotyk, wobec czego większość trasy przejechana była pociągiem.

I tak: z Czarnej Sędziszowskiej przejechaliśmy rowerami do Sędziszowa Małopolskiego (ok.8,5 km), skąd pociągiem - do Krakowa. Mogliśmy jechać od razu do Warszawy, ale Mąż bardzo chciał zobaczyć miasto, bo dotychczas był tam wiele razy, lecz tylko przejazdem. Pojeździliśmy więc po Krakowie - powoli, żeby zwiedzić to i owo - łącznie ok. 13 km. Później wcisnęliśmy się jakoś do pociągu, który - jak się okazało - jechał na Hel. I z Warszawy Centralnej do Legionowa rowerami. ok. 23 km.

W moim liczniku padła bateria, więc nie jestem w stanie odczytać żadnego zapisu - chociaż jest zdjęty, pokazuje prędkość 17 km/h i godzinę 12:41 (po północy, bo w Krakowie jeszcze chodził normalnie).

Andruszkowice - Sandomierz - Stale

Piątek, 1 sierpnia 2008 | dodano:20.08.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria wyprawa, z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
75.60 km
0.00 km teren
04:03 h
18.67 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Andruszkowice - Sandomierz - Stale - Nowa Dęba - Kolbuszowa - Czarna Sędziszowska

Zupełnie spokojnie przejechaliśmy do Nowej Dęby, gdzie wylądowaliśmy na drodze krajowej do Rzeszowa. I natrafiliśmy na ruch wahadłowy. Niestety pan, który powinien zadbać o bezpieczeństwo, poszedł sobie w krzaki, puściwszy na nas tiry. Potem stwierdził, że skoro to dla nas problem, to możemy jechać szybciej... Kawałek dalej zatrzymaliśmy się i oczekiwaliśmy na Policję, aby przypomniała panu, na czym polega jego zadanie. Podczas oczekiwania zajadaliśmy się dorodnymi, słodziutkimi jeżynami :)
Droga ogólnie była przyjemna, trzeba jednak było pokonać kilka górek.

I dotarliśmy do Czarnej Sędziszowskiej, gdzie pozostaliśmy na następne 15 i pół dnia.

Po Sandomierzu.
Obrzeżami

Czwartek, 31 lipca 2008 | dodano:20.08.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
20.58 km
0.00 km teren
01:15 h
16.46 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Po Sandomierzu.
Obrzeżami Centrum: od sklepu do sklepu, przez giełdę rolniczą (tam kupiliśmy jabłka i zjedliśmy obiad; nie ma tam żadnego porządku ruchu: mimo strzałek na jezdni każdy się pcha, gdzie akurat zobaczy trochę miejsca - przeciskaliśmy się tak i my), po domkach rodziny.
Jedna ciocia obdarowała nas mnóstwem ubrań rowerowych, które uzyskała dzięki znajomościom w ciucheksie, a które zajmowały już za dużo miejsca w jej szafie :)
Ciocia, u której nocowaliśmy, nakarmiła nas drugim obiadem :)

Po Sandomierzu - z podjazdem

Środa, 30 lipca 2008 | dodano:20.08.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
9.06 km
0.00 km teren
00:28 h
19.41 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Po Sandomierzu - z podjazdem i zjazdem po kocich łbach na Starówkę. Bez przyczepek.

Głusko - Annopol - Pniów

Wtorek, 29 lipca 2008 | dodano:20.08.2008 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria wyprawa, z Ukochanym
  d a n e  w y j a z d u
97.93 km
0.00 km teren
05:10 h
18.95 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Głusko - Annopol - Pniów - Czekaj - Radomyśl - Wrzawy - Gorzyce - Sandomierz - Andruszkowice

Oficjalna pobudka była o 7:30, ale ja zobaczyłam zegarek już o 6:52, bo okazało się, że nasz namiot zamienił się w piekarnik. Mimo to nie ruszyliśmy rano, tylko przed południem. Dokładnie: 40 minut przed południem ;P
Wcześniej jedliśmy i rozmawialiśmy z rodziną, która nas gościła.

Droga rozpoczęła się od górek i dołków, które pokonywałam z prędkością od 9 do 39,2 km/h.
W Opolu Lubelskim kupiliśmy zieloną miskę, która przejęła funkcję po czerwonej.

Planowaliśmy jechać przez Annopol wschodnią stroną Sanu i przpłynąć promem z Pniowa do Zawichostu. Okazało się, że z powodu wysokiego poziomu rzeki prom jest nieczynny. Mieliśmy wybór: zawracać do Annopolu i jechać przez most albo jechać dalej tą samą drogą i gdzieś się przeprawić przez San. Stwierdziliśmy, że nie chcemy wracać i że nawet krócej będzie, jeśli przejedziemy przez Wrzawy na Gorzyce. Przeoczyliśmy tylko jeden szczegół: do Wrzaw można się przedostać za pomocą... promu. Dojechaliśmy do miejscowości, która na mapie poprzedzała Wrzawy, i zobaczyliśmy tabliczkę z informacją: "Prom nieczynny. Przewóz łódką". To nie tak źle :) Uznaliśmy za stosowne sprawdzić, jakiej wielkości jest łódka. Jeżeli by pomieściła 2 osoby i 1 rower bez przyczepki albo samą przyczepkę, to już by wystarczyło. Dojechaliśmy do miejscowości Czekaj, gdzie miał (nie) kursować prom. Zobaczyliśmy stojący prom (promik) oraz łódkę, w której rozmawiało troje nastolatków. Łódka była na tyle duża, że przewiozłaby wszystkich czworo rowerzystów wraz z bagażami (spotkaliśmy po drodze turystów z Lublina, okazało się, że zamierzają odwiedzić część punktów z naszej wyprawy, tylko w trochę innej kolejności). Dowiedzieliśmy się, że łódka nie kursuje, bo woda opadła, nie kursowała z resztą do Wrzaw, tylko na drugą stronę miejscowości Czekaj...
Pojechaliśmy więc drogą wzdłuż wału aż do Radomyśla. Po drodze skąpaliśmy rowery prawie po ośki. W Radomyślu przejechaliśmy przez most i w Skowierzynie spytaliśmy o dalszą drogę. Dogonił nas anglojęzyczny rowerzysta, z którym się mijaliśmy dziś kilka razy na trasie. Odkryliśmy, że też jedzie do Sandomierza, liczyliśmy na to, że trochę nam potowarzyszy, ale ruszył dalej, póki jeszcze słuchaliśmy wyjaśnień niezupełnie trzeźwego pana, którędy najlepiej jechać (pokazał ręką ruch, przypominający slalom narciarski). Pojechaliśmy na Gorzyce przez Wrzawy, żeby ominąć czarny punkt, widniejący na krótszej trasie. Dotarliśmy do Sandomierza, skąd już szybko do mojej rodziny w Andruszkowicach. Bardzo miłe powitanie :)